Zamiast strategii – likwidacja. Samorząd lekarski ostrzega przed katastrofą w szpitalach

Radio Wnet - Un pódcast de Radio Wnet - Viernes

Podcast artwork

 „Zamiast strategii – likwidacja 1/3 szpitali”Obok siedziby Ministerstwa Zdrowia w Warszawie pojawił się baner z ostrym przekazem: „Zamiast strategii – likwidacja 1/3 szpitali. To plan ministerstwa na poprawę zdrowia Polaków. Zamiast szczuć na lekarzy, weźcie się do roboty”. To odpowiedź samorządu lekarskiego na zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia dotyczące zmian w sieci szpitali.Rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej Jakub Kosikowski, w rozmowie z Radiem Wnet przyznaje, że formalnie diagnoza o „nadmiarze łóżek” nie jest całkowicie błędna, ale sposób działania resortu budzi sprzeciw.Faktycznie w Polsce mamy zbyt dużo łóżek szpitalnych czy zbyt dużo szpitali. Problem w tym, że ich rozłożenie nie odpowiada faktycznym potrzebom. Mniejsze miejscowości czy powiaty mają bardzo ograniczony zakres świadczeń. To fakt, którego nikt nie będzie negował– dodaje.Według Kosikowskiego problemem nie jest sama dyskusja o restrukturyzacji, lecz to, że w praktyce rząd próbuje „załatwić sprawę” poprzez rozwiązania, które mogą doprowadzić do zamknięcia wielu szpitali powiatowych – bez realnej strategii, tylko za pomocą prostego rachunku opłacalności. Kosikowski uważa, że część proponowanych rozwiązań wygląda tak, jakby miała stworzyć pretekst do „legalnego zamykania” szpitali.Będzie można powiedzieć: pazerni lekarze nie chcą przyjechać za 36 tysięcy, więc musimy zamknąć szpital. Prawda będzie taka, że nie będą mogli, bo systemowo się tego nie da zrobić– mówi.„Kierunek: prywatyzacja”. Kto zarobi na ograniczeniu leczenia publicznego?Na drugim banerze NIL pojawił się komunikat: „Kierunek prywatyzacja to wasz jedyny pomysł”. Samorząd lekarski uderza w szerszy problem – coraz większy udział sektora prywatnego, który wybiera to, co najbardziej opłacalne.Jeżeli ograniczy się leczenie w sektorze publicznym, ci pacjenci nie znikną. Albo będą dłużej czekać, albo pójdą prywatnie. Beneficjentem nie będą szpitale publiczne, tylko jednostki prywatne– mówi rzecznik NIL. Kosikowski przypomina, że prywatne placówki wybierają głównie zabiegi wysokopłatne i relatywnie proste.Robią to, co się opłaca: kręgosłupy, ortopedię, endoskopię. Jakoś nie znam szpitala prywatnego, który miałby oddział interny, pediatrię albo publiczną porodówkę. Dziwnym trafem tego robić nie chcą– stwierdza.Jego zdaniem jest to patologiczny kierunek, bo osłabia on rolę szpitali publicznych, które muszą brać na siebie także te świadczenia, które się „nie opłacają” – od porodówek po internę.Trzecie od końca finansowanie w UE i 25 miliardów długuW drugiej części rozmowy rzecznik NIL przechodzi do szerszej diagnozy systemu ochrony zdrowia. Przypomina o raportach NIK, ogromnych długach szpitali i chronicznym niedofinansowaniu.Suma długów szpitali to już ponad 25 miliardów złotych. Wyglądałoby na to, że w całej Polsce nie ma ani jednego dobrego menedżera. Raczej system jest tak skonstruowany– mówi.Kosikowski wskazuje, że Polska jest „trzecia od końca”, jeśli chodzi o udział wydatków na zdrowie w PKB.My mamy bitwę o 9 procent. Czechy mają składkę zdrowotną 13,55 proc, Niemcy między 14 a 17 proc. Czesi wydają na publiczną ochronę zdrowia więcej, niż my wydajemy na publiczną i prywatną razem– podkreśla.W jego ocenie potrzebne są jednocześnie większe nakłady i prawdziwa reforma organizacyjna, ale żadna władza nie chce podjąć wysiłku, który wykracza poza jedną kadencję.System wymaga reformy, ale to przekracza horyzont jednej kadencji. Nikt nie chce na tym przegrać wyborów. Wszyscy bawią się w kosmetykę. My potrzebujemy i nakładów, i reformy. Inaczej nie będzie wydolnej ochrony zdrowia– dodaje./fa